Z okazji 10 rocznicy OPR raport.
Wstęp: 1500 punktów na stronę, bitwa spotkaniowa, trzy punkty kontrolne.
Imperium Ludzi:
Ciężka kawaleria, fanatycy, greatswordzi, pistolierzy, strzelcy, armata i ogry. Dowodzeni przez dwóch warrior priestow.
Chaos:
Choseni na butach, maruderzy na koniach, charioty, dragon ogry, ciężka jazda. Pod przewodnictwem skrzydlatego demona i sztandarowego.
Zbliżał się wieczór. Gorące dnie wczesnej wiosny zwiastowały burzę. Ale nie taką jaka nadeszła.
Rada miasta Marienburg dostała informacje od kupców o zbliżającej się inwazji chaosu. Jako pierwsi na wezwanie stawili się wojowniczy kapłani, rycerze zakonni i fanatycy gotowi poświęcić swoje życie w imię obrony własnej, małej ojczyzny.
Kapłani rozstawili swoje wojska. Strzelców razem z piechotą w centrum, na flankach kawalerię. Plan był prosty, sprowokować siły zła i zamknąć je w kleszcze. Na miejsce wybrano leśny zagajnik. Jak najdalej od domostw.
Niestety, demoniczny władca myślał tak samo. Główne siły pojawiły się naprzeciw dzielnych najemników, wsparte dwoma rydwanami i innym plugastwem. Nad wszystkim górował pomniejszy książę piekieł.
Chaos ruszył na pełnej prędkości, z bojowym okrzykiem na calej długości lini.
Ognia! Ryknął starszy z kapłanów. Ze wszystkich luf pomknęły w kierunku wroga ołowiane pociski.
Ale ostrzał nie wyrządził prawie żadnych szkód. Z lewej flanki dał się usłyszeć okrzyk agonii, to harcownicy zapuscili się zbyt blisko maruderów. Ten błąd kosztował ich prawie całą drużynę.
Rajtarzy, ruszyli ze wsparciem, momentalnie uratowali sojuszników. Dwie palby i nie został chaosyta na rumaku.
Fanatycy utworzyli głębię, wspierani z lewej przez ogry, a z prawej przez mieczników. Ogry przyjęły na siebie cały impet uderzenia. Zniknęły pod kopytami rycerzy chaosu w mgnieniu oka. Fanatycy utrzymali się chwilę dłużej. Najpierw zatrzymując rydwan, potem walczac z rycerzami do ostatniego mnicha. Obrona zaczęła pękać. Młodszy kapłan padł, przyjmując na siebie szarżę rozwścieczonych jeźdźców ciemności. Ale śmierć to była honorowa, nie załamał się, aż lance wroga zakończyły jego żywot.
W centrum sytuacja wymknęła się z pod kontroli. Rydwany zaczęły uderzać po piechocie raz po raz. Ciężkie maszyny zła stale były ostrzeliwane przez strzelców, niestety bez większych uszkodzeń. Wozy bojowe chaosu zniszczyły artylerię i związały walką strzelców aż do samego końca. Mimo strat ludzka obrona ani razu nie poddał pola i nie straciła morale.
Miecznicy mieli ciężki orzech do zgryzienia. Wybrańcy bogów chaosu. Ciężka piechota wspierana przez piekielne moce kontra miecze dwuręczne prowadzone przez najlepszą wypłatę w krainie. Wyrównana walka, chaosyta za miecznika. Halabarda za miecz. Trup za trupa. Walka nieustraszonych wojowników aż do śmierci jednych bądź drugich. Niestety siła pieniądza nie wystarczyła, bo zdradziecki atak rydwanu z flanki, przypieczętował zwycięstwo wybrańców. Ale z całego oddziału został tylko sztandarowy armii.
Prawa flanka czekała. Ciężka kawaleria, złożona z rycerzy dwóch zakonów i prowadzona przez starszego brata- młot na demony. Najlepsi z najlepszych. Mieli powstrzymać zło. Taki był cel, taki został wykonany. Szarża za szarżą, zakonnicy rozbijali każdego kogo napotkali. Każdy martwy wróg miał swą cenę. Ale warte było to poświęcenie. Wgnieceni w ziemię maruderzy, zmiażdżony księże demon i na koniec sztandarowy wybrańców. Ciężki pojedynek kapłana z przywódcami chaosu. Moc inferna musiała ugiąć się przed świętymi razami.
W oddali rajtarzy bohatersko ostrzeliwali swoje cele w pełnym biegu. Jeden oddział wystrzelał rycerzy chaosu, drugi dał się zdeptać przez smocze ogry.
Chaos został zatrzymany, ale ziemia utracona. W piątej godzinie zmagań większość celów była pod kontrolą sił zła. Mimo że chaos został zniszczony, nie udało się odbić terytorium.
Zapadł zmierzch i trzeba było uciekać, by nie wpaść w kolejną zasadzkę piekielnych sił.
Zdjęcia ci się trochę rozjechały!
ReplyDeleteFajna rozggrywka!